Naprawdę nie ma nic lepszego niż zanurzenie się w odważnym zapachu zimą i całkiem słusznie. Bogatszy zapach dłużej utrzyma się na skórze, która jest naturalnie bardziej sucha w chłodniejszych miesiącach. W końcu, kiedy jeszcze można nosić mocne perfumy, jeśli nie zimą?
Jeśli chcesz unowocześnić swoją garderobę zapachową, istnieje wiele nowych wydań, które mogą po prostu pasować. Mój mini przewodnik po jednych z najlepszych perfum przygląda się uroczo dekadenckim wodom perfumowanym. A jeśli szukasz lżejszych kompozycji, które działają jak cotygodniowy detoks od wszystkich przyjemności, to też mam dla coś dla Ciebie.
Boucheron Place Vendome- Nowy klasyk
W ciągu roku pojawia się bardzo wiele nowych zapachów, ale można śmiało powiedzieć, że stosunkowo niewielka ich liczba wyróżnia się na początku jako potencjalne klasyki. Myślę, że Boucheron Place Vendome jest jednym z tych nielicznych. Rewelacyjna butelka, starannie skomponowany kwiatowo-orientalny aromat, który doskonale wyznacza granicę między luksusem a nowoczesnością. oraz urocza historia, która to wszystko pięknie łączy, dają Place Vendome wspaniały zapach filarowy.
Place Vendome nosi taką nazwę ze względu na lokalizację flagowego butiku marki w Paryżu i jest pod wpływem widoków, dźwięków i zapachów kultowego centrum handlowego. Pikowana konstrukcja szklanych elementów przypomina kostkę brukową słynnego placu, a posągowy kształt butelki inspirowany jest słynnymi kolumnami. Piękna i uspokajająco ciężka butelka zwieńczona jest masywnym, wysadzanym luksusowym kamieniem korkiem, który przypomina jeden z cennych klejnotów Boucherona. To dzieło całkowicie ponadczasowe.
Źródłem inspiracji dla perfum jest popołudniowe słońce, które sprawia, że okna jubilera na Place Vendome błyszczą i nadają klejnotom eteryczny, złoty blask. Rezultatem jest świetlisty nektar zapachu, upojny, słodki i od razu pociągający. Dominującą w nim nutą jest kwiat pomarańczy, który jest jednocześnie słoneczny i wyrafinowany dzięki subtelnie pikantnej dawce musującego różowego pieprzu i klasycznemu sercu z róży i jaśminu. W suchym puchu zapach określa połączenie miodu i benzoiny. Duet tworzy ospały, komfortowy nastrój, który pięknie oddaje obrazy złotego światła. Projekcja i trwałość Place Vendome Boucheron są wspaniałe. Gorąco polecam ten zapach, jeśli szukasz nowego podpisu, który jest charakterystyczny, ale nadal łatwy do noszenia.
Marni Eau De Parfum- Zimowy rozgrzewacz
Teraz tytułowa woda perfumowana Marni jest czymś w rodzaju rzadkiej rasy. Założyciel Marni, Consuelo Castiglioni, designerskim zapachem o niszowych perspektywach, nie tylko chciał odegrać integralną rolę w jego tworzeniu, ale miał bardzo jasną wizję tego, jak powinien pachnieć. Rezultatem jest dość charakterystyczna esencja, która zdobyła wieluwielbicieli w społeczności perfumeryjnej i zap ach, którego nie mogłam nie nosić kiedy został mi podarowany!
Marni Eau de Parfum jest charakterystyczny od samego startu. Jego figlarna butelka przypomina bączek w groszki, co pozwala sądzić, że zapach będzie też nieco dziewczęcy. Aromat jest tak wywrotowy jak moda Marni, z dość męskim charakterem i bogatymi nutami. Nie mogłam być bardziej zaskoczona, kiedy po raz pierwszy go nałożyłam. Naprawdę kocham ten moment, kiedy to się dzieje.
Początkowo Marni jest ziemisty i tak fajny, że jest prawie chrupiący, pomimo dużej dawki pikanterii. Połączenie pieprzu, imbiru i róży jest tutaj dość uzależniające i robi się coraz lepsze, gdy cynamon rozwija się i wszystko rozgrzewa. Rdzeniem zapachu i nutą, którą wyczuwam przez całe życie kompozycji, jest paczula. Jest to jednak ładnie oczyszczona i dopracowana paczula, która swoją ciemność czerpie z kadzidła. W połączeniu z chłodem imbiru i rozmytym ciepłem cynamonu staje się czymś naprawdę wyjątkowym. Perfumy są głębokie, intensywne i bardzo interesujące – jeśli szukasz czegoś nieco innego niż Twój nowy zimowy zapach, nie szukaj dalej.
Jimmy Choo Parfum- Zapach imprezowy
Premiera zapachów Jimmy Choo Parfum odbywa się obecnie co roku, ku uciesze wielu fanów projektanta (obuwia). Ta edycja prezentowana jest w pięknym białym flakonie, a esencja wzbogacona jest dodatkiem kandyzowanej nuty pomarańczy. Jimmy Choo to jeden z tych zapachów, które można nazwać z dziesięciu kroków, taka jest jego odrębność. Ta intensywna siła nie tylko wzmacnia tę rozpoznawalną sygnaturę, ale także znacznie zwiększa jej trwałość.
Biorąc pod uwagę 20% koncentrację zapachu, nic dziwnego, że wystarczy bardzo mała aplikacja, aby wywrzeć bardzo duży efekt. Wszystko jest wzmocnione, od nut górnych po nuty bazowe do tego stopnia, że początkowo perfumy Jimmy Choo zaskakująco mało przypominają oryginalną wodę perfumowaną. Pierwsza fala zapachu to musujące, miodowe owoce. Jestcałkiem słodki i taki pozostaje w rozwoju nut serca. Połączenie tygrysiej orchidei, kandyzowanej pomarańczy i szyprowego toffi to z pewnością projekt tego zapachu, oferującego sacharynowy aspekt aż po drzewną podstawę.
Jimmy Choo EDP to idealna głowica obracająca partię zapachu. Jest niesamowicie żywy, a karoseria i trwałość są ogromne – utrzymuje się na mojej skórze dobre 12 godzin. Fani Jimmy Choo i Viktor & Rolf Flowerbomb mocno się na to złapią. Haczyk zarzucony!
Etat Libre d’Orange La Fin du Monde- Dzika karta
Gdybym mogła wybrać tylko jeden zapach do noszenia przez całą zimę, byłby to ten z Etat Libre d’Orange – rewelacja, która mnie właściwie zaskoczyła. Mam skłonność do słodkich i mocnych zapachów w okresie zimowym (zwykle wybieram Yves Saint Laurent Opium, Dior Addict lub Guerlain La Petite Robe Noire), a La Fin du Monde nie pasuje do tego. A jednak, po wypróbowaniu zapachu po raz pierwszy byłam zachwycona.
La Fin du Monde jest inspirowany powieścią szwajcarskiego autora Blaise’a Cendrars’a „Koniec świata”. Jego dystopijna opowieść opisuje upadek ziemi w międzygalaktycznej wojnie, wywołanej przez bóstwa i anioły zemsty, a wszystko to utrwalone na celuloidowym filmie. Jak więc perfumiarz Quentin Bisch wierzy, że ten ciemny dzień będzie pachniał? Cóż, oczywiście jak popcorn…
Aromat La Fin du Monde brzmi trochę zwariowanie na papierze, ale jest absolutnie wspaniały podczas noszenia. Popcorn jest dominującą nutą i tak naprawdę nie wydaje się nowością. Myślę, że to właśnie sprawia, że ten zapach jest naprawdę wyjątkowy. W połączeniu z czarnym pieprzem i sezamem popcorn staje się lekko orzechowy, z gładkim i maślanym posmakiem, który dodaje słodyczy. Moim innym ulubionym aspektem zapachu jest akord ziarnistego prochu armatniego, będącego kompletnym przeciwieństwem frywolności popcornu. Pięknie ugruntowuje słodycz, nadając dymny, mineralny charakter zapachowi, który uważam za całkowicie uzależniający. Jeśli masz możliwość to wypróbuj te perfumy to na swojej skórze.
Juliette Has A Gun Anyway- Antyperfumy
Gdy jako nastolatka odnajdywałam swoje zapachowe preferencje, Juliette Has a Gun Lady Vengeance i Miss Charming stale znajdowały się na samym szczycie mojej listy życzeń. Można śmiało powiedzieć, że mam słabość do tej dziwacznej marki.
Po ultraromantycznym Romantina z 2011 roku i pobłażliwym Mad Madame nadchodzi Anyway, najnowszy rozdział pachnącej opowieści naszej bohaterki Juliette. W każdym razie według założyciela Romano Ricciego, to riposta na fantazyjny żargon zapachowy i zbyt skomplikowane listy składników. Myślę, że to niezłe stwierdzenie jak na niszową markę. Zwłaszcza taką, która słynie z komponowania swoich zapachów i historii zapachowych z rozmachem. Motywacją dla tego aromatu jest zapewnienie odrobiny łatwego do noszenia lekkiego ukojenia w szafie ciężkich, uderzających zapachów, wywołując szczęśliwe uczucia swoim beztroskim klimatem. I muszę powiedzieć, że bardzo dobrze wykonuje tę pracę.
W każdym razie ma tylko 15 składników i jest trochę liniowy w stylu, z trzema cytrusami, piżmem i ambroksanem jako siłą napędową. Otwarcie esencji z limonki przypomina intensywną świeżość ginu z tonikiem, z lekką goryczką neroli, która ładnie komponuje się z piżmowym tłem. Opracowanie jest cudowne. To zdecydowanie zapach skóry z dźwięcznym drzewnym odcieniem, który dobrze łączy się z gładkością ambroksanu (pojawiającego się wyraźnie w innej wyprawie Juliette Has A Gun w buntowniczy zapach, Not A Perfume z 2010 roku). Kolejną kluczową nutą jest Hedione HC, rzekomo przypominający słońce na kwiatach, co nadaje zapachowi jakość hesperydów.
Ogólnie uważam, że Anyway dobrze spełnia swoje zadanie. To łagodny, przewiewny zapach, który ładnie współgra z bardziej zmysłowymi zapachami Juliette Has A Gun i, co ważne, pozostaje równie pięknie skomponowany, jak reszta kolekcji. Widzę siebie noszącą go na wiosnę po przesadzeniu z moimi bogatymi zimowymi zapachami (ale w tej chwili bardzo mi się podobają!)